Rozdział 1-Trudne początki
jeźdźców.
jeźdźców.
Przed wieloma laty wikingowie i smoki byli wrogami.No przynajmniej tak było do czasu gdy syn wodza wyspy Berk,nastoletni Czkawka zaprzyjaźnił się ze smokiem.Nadał mu imię Szczerbatek.Od tej pory jego przyjaciele Astrid,Sączysmark,Śledzik,Mieczyk i Szpadka pomagają mu w przyzwyczajeniu się ludzi do smoków i na odwrót.Efekty nie zawsze były dobre:
-Hakokieł!Hakokieł!-wrzeszczał Sączysmark.Jego smok znów gdzieś poleciał nie słuchając go co nie było niczym nowym
-Spokojnie Saczysmark!-powiedział Czkawka-Znajdzie się!-na te słowa wszyscy wsiedli na smoki i ruszyli rozglądać się z lotu ptaka po Berk.Czkawka i jego smok Szczerbatekmusieli znieść obecność Sączysmarka,który musiał lecieć z nimi,a przecież to właśnie jego smok się zgubił:
-Tam coś widzę!-krzyknęła Astrid przekrzykując gwizd powietrza
-Ja też!-odpowiedział Czkawka-Astrid ty lecisz od wschodu ze Śledzikiem!Mieczyk Szpadka!Wy lecicie od zachody,a ja i Saczysmark prosto!
-Zrozumiano!-odparła Astrid i ruszyła na wschód,a za nią Śledzik.Sączysmark nagle wrzasnął:
-Tam pali się coś!
-To pastwisko!-krzyknął przerażony Czkawka-Szczerbatek szybciej!-dodał do swojego smoka.Im bardziej zbliżali się do ziemi tym bardziej w ich oczach rosła sylwetka ogromnego smoka przed,którego ogniem uciekały owce i jaki.Szczerbatek zniżył lot.Gdy wylądowali Sączysmark starał się zapnować nad Hakokłem.Smok jednak stawiał opór i o mało nie spalił Czkawki,Sączysmarka i Szczerbatka.W końcu za interwencją reszty smoków udało im się zagonić Hakokła do wioski:
-Co ty narobiłeś co?!-wrzeszczał Sączysmark-Masz mnie słuchać jasne!-na te ostatnie zdanie Hakokieł strzelił słupem ognia w nastolatka,który od razu wskoczył do pobliskiego koryta z wodą.Zasyczało i Sączysmark już nie kłócił się ze swoim smokiem:
-No ładnie.-powiedziała Astrid-Jak twój ojciec to zobaczy Czkawa to cię zabiję.-oznajmiła z powagą
-Jakoś dam radę,wiesz Astrid.-odpowiedział chłopak
-Ta na pewno.-powiedziała biorąc na ręce małą,wystraszoną owcę.Wtedy rozległ się głośny i donośny głos wodza:
-Co na Thora się tu stało?!
-No bo…-zaczął Czkawka
-Niech zgadnę znów jeden z smoków dostał szału!-wrzasnął wódz
-No tak,ale…-mówił cicho syn-Ale nie wyrządził dużych szkód!-oznajmił,ale gdy spojrzał na ojca zauważył,że nie patrzy na niego,ale na to co jest za nim.A za nastolatkiem leżały zgliszcza drzew,była wypalona trawa i kilka lekko przypieczonych lub wciąż płonących zwierząt,które starali się ugasić przyjaciele Czkawki:
-Słuchaj Czkawka.-powiedział ojciec już ciszej-Wiem,że starasz się jak możesz,ale no…mógłbyś postarać się lepiej.Ciągle przychodzą do mnie skargi na smoki i szkody jakie wyrządziły.Jeśli chcesz zintegrować je z mieszkańcami rób to szybciej i lepiej.Dobrze?
-Jasne tato.-powiedział syn zrezygnowanym tonem
-Świetnie.Powodzenia.Zanim jednak zaczniecie, posprzątajcie to.-odparł wódz po czym odszedł.Czkawka jeszcze chwilę stał po czym odwrócił się do przyjaciół:
-Słyszeliście.-powiedział-Musimy tu posprzątać.-zabrali się więc do roboty.Gdy udało im się cudem doprowadzić pastwisko do stanu używalności poszli do domu.Czkawka zastanawiał się co zrobić by ludzie zaakceptowali smoki i na odwrót.Wtedy Astrid zaczęła mówić:
-Ej Czkawka nie przejmuj się dzisiejszym zdarzeniem.Z czasem będzie lepiej
-Mam nadzieję.Dzięki Astrid.-odpowiedział po czym rozdzielili się i poszli do domów.Szczerbatek już leżał w swoim legowisku i spał gdy chłopak upadł jak kłoda na łóżko zbyt wyczerpany porządkami by zrobić cokolwiek innego niż zasnąć.
Uu rozdział miodzio^.^
OdpowiedzUsuń